Dzisiaj na naszym blogu rozmowa z fizjoterapeutką Aleksandrą Polanowską-Lenart, która specjalizuje się w fizjoterapii zaburzeń funkcjonalnych dna miednicy oraz nietrzymania moczu, a w swojej pracy pomaga głównie kobietom w ciąży i po porodzie, a także w okresie menopauzy. Dodatkowo wraz z Joanną Lipko prowadzi edukację z zakresu profilaktyki i świadomości własnego ciała tworząc Motivity.pl i organizując warsztaty z ruchu naturalnego “Move your DNA”.
Wiemy, że dla dzieci ruch jest bardzo ważny i potrzebny, by dobrze się czuły i rozwijały. W zasadzie wiemy też, że ten ruch jest potrzebny nam, tylko bardzo często “nie mamy na niego czasu”, bo przecież wymaga to wygospodarowania go w naszym napiętym grafiku. W ten sposób często przestajemy się ruszać, albo ruszamy się tylko na naszych ulubionych, choć nieczęstych zajęciach sportowych, a gdy maluch chce żeby się z nim pobawić w berka, posiedzieć na dywanie, …?, to jest nam ciężko, źle, niewygodnie. A może warto pomyśleć o tych aktywnościach jako o szansie zrobienia czegoś dla siebie i wplecenia w swój dzień aktywności, które będą dobre dla Naszego Ciała?
Czy takie “małe” aktywności mają w ogóle sens? Jakie mają dla nas znaczenie?
A.P-L: Oczywiście, że mają i to bardzo duże. Dla naszego ciała każda nawet najmniejsza aktywność ma znaczenia. Mogę spokojnie powiedzieć, że nawet większe niż godzina fitnessu dziennie. Razem z Joanną staramy się przedstawiać to porównać trochę do odżywiania. Nazwijmy to naszą dietą ruchową. Czy jak zaczynasz dbać o to co jesz i chcesz być świadomym swoich wyborów, to czy raz dziennie jesz pożywny posiłek, a przez cały dzień jesz batony i fastfoody…..chyba nie :-) tak samo jest z naszą dietą ruchową. Powinniśmy się starać w każdym momencie wpleść jak najwięcej ruchu. Ja wiem, że nasze ciała się rozleniwiły ale właśnie bierzmy przykład z naszych dzieci. Niech to one będą dla nas inspiracją i nauczycielem. Podpatrujmy jak nieskrępowanie się ruszają, jak używają swojego ciała. Nie potrzebują krzeseł, nie potrzebują stolików. Pięknie potrafią się bawić na podłodze i my do nich dołączmy.
Tylko my (rodzice) bardzo często zupełnie nie wiemy jak się na tej podłodze odnaleźć. Przyjmujemy pozycje, które są dosyć statyczne i sprawiają, że za chwilę jest niewygodnie. Jak “zejść na podłogę”, żeby to było dobre i odżywcze, jak to nazywasz, dla nas?
A.P-L: Małymi krokami tak aby się nie zniechęcić i aby nasze ciało miało szansę na zmianę. Może na początek małe krzesełko lub duża poduszka, która jeszcze nas będzie podpierać ale będziemy bliżej ziemi. A pozycji do siedzenia jest mnóstwo - ważne aby często ją zmieniać i nie zastygać :-)
Dlaczego maluch potrafi zrobić przysiad i w nim trwać, a dla nas to taka trudna rzecz?
A.P-L: Bo dziecko jest praktycznie cały czas w ruchu, a jak siedzi, to naprawdę w przeróżnych pozycjach i najczęściej na podłodze. Ileż to razy musi używać swoich bioder aby zejść do parteru i się podnieść a my dorośli….krzesło, fotel, kanapa, krzesło barowe….brrr kiedy te biodra mają pracować w pełnym zakresie?
Przecież chodzimy na siłownię/fitness/basen. Czy taki ruch nie ma sensu?
A.P-L: Ciężkie pytanie. Bardzo lubimy ćwiczenia i różnego typu zajęcia, ale musimy pamiętać, że jeżeli je traktujemy jako jedyną naszą aktywność fizyczną, to jest to zdecydowanie za mało. Badania wykazały, iż osoby w ten sposób aktywne, czyli 3-4 razy w tyg 1 h aktywności takiej, jak bieganie, czy siłownia, są tylko w 4% bardziej aktywni niż tak zwany coach potato :-( Nadal mamy za mało ruchu, a jak pomyślimy o tym, że nasze ciało adaptuje się do pozycji, lub aktywności, którą wykonujemy przez większą część naszego dnia to powinno nam to dać do myślenia.
Czy możesz zatem podpowiedzieć, co robić podczas zabaw z maluchem, żeby zadbać też o swoje ciało i je odrobinę rozruszać?
A.P-L: Jak tylko to możliwe to zdjąć buty i bawić się boso. Stopa ma 26 kości, 33 stawy i ponad 100 mięśni - tylko pomyślmy ile z nich nie pracuje jak nasz stopy są “uwięzione” w butach. Jeżlei jestesmy na zewnątrz może warto zastanowić się nad zmianą obuwia na bardziej minimalistyczne. Przede wszystkim jednak starajmy się być aktywnymi rodzicami, a nie pasywnymi. Zamiast szukać wolnego miejsca na ławce, gdy dziecko bawi się na placu zabaw, może lepiej się poruszać, porozciągać ciało, powisieć razem z nim na drabinkach. Zazwyczaj siedzimy przy biurku i się kulimy. Po pracy postarajmy się więcej otworzyć i używać naszych rąk powyżej linii wzroku, po to chociaż, by potem móc z maluszkiem zrobić wyścigi na drążku. Uwierzcie, taki czas to wspaniały trening dla waszego ciała, nie czekajcie na wieczorne bieganie lub pójście na siłownię w zamkniętym pomieszczeniu, kiedy możecie połączyć miłe z pożytecznym.
A jak się ma do tego chodzenie na boso? Na naszym blogu wielokrotnie pisałyśmy o tym, jakie to ważne dla maluchów, ale co z rodzicami?
A.P-L: Tak jak wcześniej wspomniałam stopa ma tyle kości i stawów co daje jej ogromne możliwości ruchomości - dostosowywania się do podłoża. Buty są niczym gips - unieruchamiają część stopy :-( o ile mniej nasze ciało się rusza przez to, zabieramy możliwość odbioru dodatkowych bodźców z podłoża, nasze ciało w butach tak mało pracuje nad równowagą. Warto wspomnieć, że przez lata noszenia normalnego obuwia powinniśmy z rozsądkiem podchodzić do zmiany obuwia. Przygotować nasze ciało - być może trzeba będzie porozciągać mięsień trójgłowy, który najprawdopodobniej jest przykurczony przez ciągłe przebywanie w skróceniu (obcas powoduje to, lub wkładka do buta tylko pod samą piętę) następnie dobrze jest zaczynać chodzić w obuwiu minimalistycznym po miękkim podłożu - park, las, plaża i zaczynać od krótkiego czasu stopniowo go wydłużając. Naprawdę warto zrobić to w ten sposób przemyślany tak, aby nie zrobić sobie większej krzywdy. Nie raz już widziałam osobę, która przeczytała o fantastycznych właściwościach obuwia minimalistycznego i poszła biegać swój bieg na 10 czy 15 km :-( Nie podchodzimy do tego jak do mody, tylko jak do czegoś, co ma nam pomóc lepiej żyć.
To co dla nas może być trudne, dla naszych dzieci jest naturalne. Wystarczy je w tej naturalności wspierać?
A.P-L: Jednym z takich działań wspierających jest wybór obuwia. Dla mnie jest to jasne obuwie minimalistyczne, dajmy naszym maluchom i ich stopom mobilność!!! To inwestycja jaka się będzie zwracała, silen stopy to silne kolana i tułów. Czyż dzieci mimowolnie nie wybierają biegania na boso? Warunki jakie mamy takie mamy więc nie zawsze jest możliwość biegać boso i nie zawsze jest to wskazane, ale ja wiem jedno, moje oczy skierowane są już w kierunku wiosennych bucików dla moich córek:-)
To jeszcze na koniec - w zasadzie to po co mamy się na tę podłogę fatygować? Dlaczego dyndanie na drążku poprawi jakość naszego życia?
A.P-L: Myślę, że odpowiedź jest bardzo prosta. Przecież chcemy się cieszyć dobrym zdrowiem do końca naszych dni :-) I jeszcze jedno - pielęgnujmy nasze wewnętrzne dziecko. Wykorzystajmy nadarzające się okazje spaceru czy placu zabaw na mini treningi. Ja również serdecznie zapraszam na warsztaty, które organizujemy razem z Joanna Lipko “Move Your DNA”- gdzie można nauczyć się, jak zdrowo rozpocząć przygodę z naturalnym ruchem.
Tekst powstał przy współpracy z: