Mity na temat butów dziecięcych – warto je poznać
Dowiedz się jakie mity związane z butami dziecięcymi najczęściej są powielane pomimo niekorzystnego wpływu na stopy dziecka. Koniecznie zapoznaj się z tymi mitami:
Mit większego obuwia
Mit podparcia
Mit ściśle dopasowanego obuwia
Mit obuwia ze wsparciem kostki
Mit wsparcia pięty Mit pronacji
Mit trampek
Mit podwyższenia pięty
Mit butów niemowlęcych.
Prawidłowy rozwój stóp, a także wpływ, jaki ma obuwie na rosnące dziecięce stopy, to zagadnienia od dawna owiane półprawdami oraz mitami. Warto poznać te mity, by odpowiednio dobrać buty dla dziecka.
Dziś, wśród wielu rodziców oraz specjalistów, funkcjonują te same zasady dotyczące opieki nad rozwojem dziecięcych stóp, które obowiązywały pół wieku temu. Zarówno specjaliści medycyny, jak i producenci butów, uparcie się ich trzymają. Oto kilka przykładów powszechnie funkcjonujących mitów.
Mit większego obuwia
„But powinien być dopasowany do stopy dziecka z zachowaniem 1,5 cm (lub więcej) przestrzeni, licząc od dużego palca u stopy.”
Buty dobrane zgodnie z powyższą zasadą są anatomicznie niedopasowane do stóp.
Położenie stawu dużego palca nie odpowiada specjalnie wyznaczonej w bucie przestrzeni. Co więcej, również przodostopie oraz pięta nie znajdują się w obrębie części obuwia, które z nimi korespondują. Obecność dodatkowej przestrzeni w butach wymusza cofnięcie linii stawów śródstopno-paliczkowych za linię zgięcia podeszwy buta. Skutkuje to brakiem ich wzajemnej koordynacji. Mit ten propagują zarówno producenci obuwia, jak i niektórzy specjaliści medycyny.
Mit podparcia
„Rosnąca stopa potrzebuje podparcia.”
Ten popularny mit prowadzi do wielu poważnych konsekwencji.
Przede wszystkim warto postawić sobie pytanie: Dlaczego oraz w którym dokładnie miejscu rosnąca stopa potrzebuje podpory i wsparcia? Niektórzy specjaliści odpowiadają, że wymuszają to twarde nawierzchnie, po których chodzimy. Ich zdaniem rosnące stopy potrzebują wsparcia. Sugerują różnego rodzaju rozwiązania: w postaci podpory łuku stopy, wkładek ortopedycznych, amortyzacji w podeszwie itp. Tezie tej brakuje jednak większego uzasadnienia. Już od wieku niemowlęcego setki milionów ludzi żyjących w miastach takich jak Indie, Meksyk, Filipiny, chodzi boso. Chodzą przede wszystkim po twardych nawierzchniach – brukowanych ulicach lub drogach pokrytych twardą darnią. Ich niechronione przez obuwie stopy rozwijają się z prawidłowym sklepieniem. Są zdrowe i silne.
Oczywiście stopy europejskich dzieci nie są do tego przyzwyczajone i odpowiednio “wytrenowane”. Poza tym współczesne dzieci mają wiele innych problemów, niezwiązanych ze stopami - problemy sensoryczne, problemy z napięciem mięśniowym, brak ruchu itd. Jednak stopa potrzebuje przede wszystkim możliwości ćwiczenia i wzmacniania. Właśnie to przyczynia się do jej prawidłowego rozwoju.Dlatego - podeszwom “amortyzującym” i “wspomagającym” chodzenie mówimy nie! Ich budowa często praktycznie uniemożliwia właściwą pracę stopy w bucie:
- ich grubość istotnie zmniejsza elastyczność buta,
- redukuje ilość bodźców, które docierają do mózgu, a to niekorzystnie wpływa na rozwój czucia głębokiego,
Mit ściśle dopasowanego obuwia
„Buty dla dziecka powinny być dobrane tak, aby ściśle pasowały na wysokości śródstopia.”
Ta zasada również jest mylna. Koliduje z jedną z podstawowych potrzeb rosnącej stopy.
Wielu specjalistów przekonuje również do noszenia obuwia ściśle dopasowanego na wysokości śródstopia – po raz kolejny, w celu zapewnienia odpowiedniego wsparcia stopie. Rosnąca stopa nie może być krępowana, aby zdrowo się rozwijać potrzebuje swobodnego ruchu śródstopia oraz otaczających je tkanek podczas wykonywania kroku.
Obuwie ściśle dopasowane do stopy:
- ogranicza ruchomość stopy, przez co mięśnie nie są w stanie nabrać naturalnej siły,
- zaburza proces chodzenia,
- może doprowadzić do powstawania zgrubień czy deformacji przodostopia - przykurczy palców, zniekształceń stawów,
Mit obuwia ze wsparciem kostki
„Dla dziecka najlepsze są buty za kostkę.”
Wiara w ten mit znów wynika z poglądu, że kostka dziecka wymaga wsparcia. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie – staw skokowy potrzebuje ruchu, by prawidłowo się rozwijać.
Buty za kostkę cieszą się wśród rodziców większym powodzeniem niż buty dziecięce kończące się przed kostką. Lecz takie „wsparcie” porównać można do gorsetu uciskającego klatkę piersiową.
BW Bosej Stópce również znajdziesz buty dziecięce za kostkę lub takie, których cholewka kończy się w okolicach kostki. Jednak należy pamiętać, że większość barefootowych butów jest wykonana z lekkich, naturalnych materiałów co sprawia, że mogą zachować maksymalnie możliwą elastyczność - także w okolicach kostki - a tym samym nie wpływać na naturalną pracę stóp.
Mit sztywnego zapiętka
„Buty dla dziecka powinny mieć sztywny zapiętek.”
Wsparcie pięt osiągane jest również przez ściśle obejmujące ją sztywne zapiętki do butów. To kolejny mit związany z doborem obuwia dziecięcego.
Za wyjątkiem nielicznych przypadków dzieci, u których pojawia się skrajna pronacja, pięta powinna mieć zapewnioną całkowitą wolność ruchu oraz swobodną pracę ścięgna Achillesa oraz innych struktur kostki. Usztywniany zapiętek ma wspierać pracę stawu skokowego i zapobiegać koślawieniu pięty, kiedy mięśnie i więzadła nie są jeszcze silne. Wg. niektórych specjalistów to ważne szczególnie na początku nauki chodzenia. Dziecku stojącemu na palcach w bucie, stopa "zjeżdża" do przodu i to prowadzi do podwinięcia palców i koślawienia stawu skokowego. W związku z tym należy przytrzymywać i stabilizować jego piętę i temu właśnie sztywny zapiętek ma służyć. Taka sytuacja ma miejsce w butach ze sztywną podeszwą, w których stopa i staw skokowy nie pracują naturalnie. Czyli: nie ćwiczą, nie stają się silniejsze. To but wykonuje pracę za stopy. Sztywny zapiętek ma zapewnić "proste" ustawienie stawu skokowego. Jednak z drugiej strony utrudnia stopie naturalny rozwój.
Natomiast koślawienie stopy jest po części normą fizjologiczną i biomechaniczą. Wynika z 4-6 stopniowej (często niewidocznej gołym okiem) koślawości osi mechanicznych kości. Koślawienie nie jest związane z fizjologią, kiedy jest preferowane i stałe, a to nie jest związane bezpośrednio ze stopami. Przyczyny należy doszukiwać się np. w słabych mięśniach centrum czy nierównowagi w rozwoju partii mięśniowych. Rozwiązanie nie powinno się więc ograniczać do butów ze sztywnym zapiętkiem - nawet wtedy stopa może przebywać w tym samym nieprawidłowym ustawieniu.
Kiedy dziecko chodzi boso, jego stopa nie jest stabilizowana. Wzmacnianie mięśni i więzadeł następuje naturalnie, a proces osiągnięcia neutralnej pozycji trwa przez pierwszych kilka lat życia. Zatem rozwiązaniem, które naprawdę wspiera stopę jest, poza chodzeniem boso, zakładanie elastycznych butów, które zapewniają jej możliwość do wzmacniania aparatu mięśniowo-więzadłowego podczas chodzenia.
Mit pronacji
„Stopy z pronacją wymagają obuwia ortopedycznego.”
Pronacja jest hasłem dość często pojawiającym się na ustach podologów. Pojęcie to jest jednak mgliste i nieprecyzyjne.
Mimo, że u niektórych dzieci stwierdzana jest nadmierna pronacja stóp, nie ma standardów, które podlegałby określonym pomiarom i wyraźnie odróżniały stopy zbudowane prawidłowo od nieprawidłowych.
Rozpoznanie tego schorzenia opiera się więc w dużym stopniu na subiektywnej ocenie. To sprawia, że w butach dla dzieci pojawiają się mechanizmy kontrolujące pronację, tj. zapiętki, ułożenie pięty pod określonym kątem, wzmacniające pasy itd. Owe mechanizmy nakładają na stopy dziecka liczne ograniczenie. Pięta pozbawiona jest w ten sposób możliwości wykonywania naturalnych ruchów.
Mit trampek
„Najlepszymi butami dla dzieci są trampki.”
Choć trampki to bardzo popularne obuwie, tak naprawdę wpływają na rozwój stóp dziecka równie negatywnie, co tradycyjne ciężkie buty skórzane.
Obuwie sportowe, tj. trampki i tenisówki, stało się modne na początku lat 70. modne i do dziś chętnie kupowane jest, zarówno przez dorosłych, jak i dzieci. Buty noszone niegdyś jedynie w okresie letnim, nagle stały się całorocznym standardem. Za rzekome zalety trampek podaje się lekkość, większą giętkość oraz wykonanie z materiałów przepuszczających powietrze. Nie jest to jednak prawdą. Dzieje się tak z kilku powodów:
- Nieprecyzyjne rozmiary.
W większości przypadków skórzane obuwie dziecięce posiada system numeryczny z rozmiarami pod postacią pół numerów. Z kolei większość butów sportowych dostępnych jest jedynie w pełnych rozmiarach. W dodatku wartości te w żaden sposób nie są ustandaryzowane, co oznacza, iż buty o szerokości M mogą mieć w rzeczywistości szerokość N lub W. Co więcej, system rozmiarowy różni się między poszczególnymi firmami, a także pomiędzy fasonami butów. Szansa na prawidłowy dobór sportowego obuwia jest więc znacznie mniejsza, niż w przypadku obuwia tradycyjnego. - Plastikowa lub gumowa podeszwa.
Trampki, tenisówki oraz adidasy wyposażone są w podeszwy plastikowe lub wykonane z grubej gumy. Tego typu podeszwy cechuje wysoka trakcja. Staje się to przyczyną nagłego ‘’zahamowania’’ stopy podczas stawiania kroku. Skutkuje to nagłym przemieszczeniem się stopy wewnątrz buta do przodu oraz zderzeniem palców z materiałem. Aktywne dziecko w ciągu dnia wykonuje średnio 20 tysięcy kroków. A gdy ta sytuacja regularnie się powtarza, rodzi konsekwencje podobne do tych związanych z noszeniem za małych butów. - Zła wentylacja.
Trampki to swego rodzaju pozbawiona wentylacji ‘’sauna’’ dla dziecięcych stóp. Ciasno wiązane obuwie stanowi przeszkodę w przedostawaniu się powietrza do wnętrza buta. Również charakteryzująca się wysoką trakcją podeszwa powoduje ciągłe tarcie stopy i w konsekwencji produkcję ciepła oraz zwiększoną potliwość. W ten sposób w butach powstaje wysoce niehigieniczne środowisko.
Badanie przeprowadzone przez SATRA – prestiżową brytyjską organizację – dowiodło, że powtarzające się liczne trakcje oraz ruchy tarcia, generowane podczas noszenia trampek, skutkują nawet o 50% większą potliwością niż w przypadku obuwia z gładkimi podeszwami, w identycznych warunkach otoczenia.
Testy wykonanie przez Army Research Laboratory dowiodły z kolei, że podczas upałów na pustyni temperatura stopy w regularnych butach wojskowych wzrasta do 100-103 stopni Fahrenheita, gdy tymczasem w butach sportowych osiąga nawet 120 stopni. - Giętkość niezgodna z naturalnym ruchem stóp.
Wbrew powszechnej opinii, buty sportowe, tj. trampki czy tenisówki, nie są bardziej elastyczne niż buty tradycyjne. To tylko złudzenie. Choć podeszwa rzeczywiście dość łatwo się zgina, linia zgięcia przebiega za naturalnym zgięciem śródstopia. Prowadzi to do powstawania nieprawidłowości w zakresie kąta zgięcia stopy. - Uniesienie w przedniej części buta.
Trampki posiadają o wiele większe uniesienie w przedniej części, niż spotykane jest to w przypadku obuwia tradycyjnego. Owo rozwiązanie prowadzi do powstania przestrzeni między czubkiem dużego palca u stopy a podłożem. Można to wyraźnie zauważyć, gdy postawi się but na stole i spojrzy na niego z profilu. Jest to sprzeczne z naturalną pozycją palców, które powinny stykać się z podłogą. Ich przesadne uniesienie zmienia poziom płaszczyzny palców i nie pozwala na ich prawidłową funkcję. - Gruba podeszwa.
Gruba i wytrzymała podeszwa bardzo często skutkuje noszeniem przez dzieci zbyt ciasnego obuwia. Rodzice dochodzą bowiem do wniosku, że buty niezniszczone nadają się jeszcze do noszenia. Prowadzi to oczywiście do uciśnięcia oraz zniekształcenia palców stóp, a także nieprawidłowego rozwoju śródstopia. - Gruba podeszwa – duża waga.
Powszechnie uważa się, że obuwie sportowe jest lżejsze niż obuwie tradycyjne. Nie jest to jednak prawdą. Za sprawą ciężkiej podeszwy, taki but waży średnio więcej niż jego tradycyjny odpowiednik. Zwiększona waga buta obciąża stopy, nogi, biodra i cały kręgosłup dziecka. Nowoczesne trampki bardzo często nie mają też już cholewek wykonanych z materiału, lecz sztywnej skóry. To sprawia, że buty ważą jeszcze więcej. Okazuje się więc, że pomimo wielu niedoskonałości butów konwencjonalnych, trampki są butami, które szkodzą bardziej. Z całą pewnością nie jest to obuwie odpowiednie dla dzieci.
Mit podwyższenia pięty
„Dziecięce obuwie powinno być podwyższone w tylnej części – w obszarze pięty.”
Jednym z rozwiązań najbardziej negatywnie wpływających na stopy jest podwyższenie pięty.
Podwyższenie na poziomie pięty w obuwiu dziecięcym, niezależnie od wysokości, destabilizuje rozwijającą się stopę dziecka. Prowadzi do redukcji wzrostu ścięgna Achillesa i mięśni łydki. Takie podwyższenie powoduje również skrócenie powięzi stopy przez kurczenie stopy i zmniejszenie dystansu między śródstopiem, a piętą. Dodatkowo gdy uniesiona jest pięta, boczny brzeg stopy pozbawiony jest swojej prawidłowej funkcji – punktu oparcia. Prawidłowa sekwencja kroku – pięta, boczny brzeg stopy, śródstopie – zastępowana jest inną, nieprawidłową – pięta, śródstopie, z pominięciem bocznego brzegu.
Prowadzi to do zaburzeń postawy ciała oraz zakłóca naturalną równowagę i proces chodzenia dzieci. Stopy, na które zakładane są takie buty, będą w przyszłości wykazywały anatomiczne oraz funkcjonalne nieprawidłowości – na podobieństwo młodego drzewa, które zasadzono na pochyłym stoku. Owe podwyższenie pojawia się zarówno w butach tradycyjnych, jak i w obuwiu sportowym. Wizualnie faktycznie wydaje się, że stopa lepiej się układa, jest wysklepiona, jednak nie ma to nic wspólnego z prawidłowym rozwojem stopy i aparatu ruchu. Dlatego trzeba uważać nawet na najniższe obcasy.
Mit butów niemowlęcych
W społeczeństwach noszących obuwie, buty zakłada się dzieciom już w okresie niemowlęctwa. Niemowlęta naturalnie buntują się – płaczą i próbują zsunąć buty ze swoich stóp.
Zwykle są to sznurowane buty o sportowym kroju. Kiedy dzieci próbują zrzucić buty ze stóp. rodzice wiążą je jeszcze ciaśniej. Płacz dziecka wyjaśniają sobie wówczas na wiele innych sposób. Buty niemowlęce zwykle zakładane są dzieciom aż do 11-12 miesiąca, czyli momentu, w którym niemowlę zaczyna chodzić. Wtedy rodzice kupują kolejne buty, tym razem przeznaczone do chodzenia. One również są zazwyczaj sznurowane, lecz ich podeszwa jest jeszcze bardziej sztywna.
W ten sposób niemowlę, które z sukcesem zaczęło stawiać swoje pierwsze kroki, zaczyna mieć problemy z zachowaniem równowagi i przemieszczaniem się. I nic dziwnego, skoro na jego stopach zostały umieszczone sztywne uciskające buty. Zwykły krok staje się dla dziecka ciężką pracą fizyczną i biomechaniczną niemożliwością, ponieważ stopa oraz but wykonują dwa przeciwstawne sobie ruchy. Wydawać by się mogło, że rodzice, niektórzy lekarze, a także producenci obuwia, pragną jak najszybciej rozpocząć proces krępowania dziecięcych stóp, niewiele różniący się od starego chińskiego zwyczaju ciasnego bandażowania stóp małym dziewczynkom.
W 1980 roku grupa pediatrów z Uniwersytetu Thomasa Jeffersona, prowadzona przez doktora medycyny Jeffrey’a Weissa, przeprowadziła badanie wśród rodziców, specjalistów medycyny (pediatrów, ortopedów i podologów), a także menadżerów sklepów obuwniczych. Raport, opublikowany w maju 1981 roku, ujawnił kilka znaczących faktów. Dowiedziono między innymi, że:
- 73 % niemowląt, które brały udział w badaniu nosiło buty zanim nauczyło się chodzić;
- 91% butów noszonych przez dzieci przed oraz po rozpoczęciu chodzenia było sznurowanych i sięgało ponad kostkę;
- 74% z tych butów miało twardą podeszwę;
- 51% butów zaopatrzonych było w struktury wspierające naturalny łuk stopy;
- większość sprzedawców i producentów zapewnia rodziców, że tworzone obuwie pomoże dziecku prawidłowo rozwijać umiejętność chodzenia;
- 75% sprzedawców obuwia, biorących udział w badaniu, rekomendowało twardą podeszwę w obuwiu dziecięcym;
- mniej niż 10% sprzedawców obuwia odbyło szkolenie w zakresie dobierania odpowiedniego obuwia dla dziecka;
- jedynie 22% rodziców zgłaszało, iż otrzymało w tym temacie wskazówki bądź porady od lekarzy, lecz działo się to zwykle w odpowiedzi na zadane przez nich pytanie;
Są to niepokojące dane, zwłaszcza że dotyczą najbardziej wrażliwego etapu rozwoju dziecięcych stóp. Dopóki powszechne są powyższe praktyki, dopóty stopy dzieci skazane są na ryzyko zaburzeń i deformacji w przyszłości.
Artykuł powstał na podstawie tekstu dr. Williama Rossiego.