Rozmowy na bosaka: „Zero ograniczeń. Zero kompromisów. Xero Shoes.”

Xero Shoes to amerykańska marka specjalizująca się w butach barefoot – minimalistycznych, lekkich i elastycznych. Od ponad dekady tworzy obuwie, które wspiera naturalny ruch i przywraca stopom ich pełnię możliwości.
W kolejnym wywiadzie z cyklu „Rozmowy na bosaka” rozmawiamy ze Stevenem Sashenem, współzałożycielem i CEO marki, która odmieniła sposób myślenia o codziennym komforcie i zdrowiu stóp.
Nazwa „Xero” (czyt. Zero) to gra słów i symbol filozofii marki – zero dropu, zero usztywnień, zero zbędnej amortyzacji, czyli pełna wolność dla stóp.
Dowiedz się, jak kontuzje doprowadziły Stevena do biegania boso, dlaczego produkcja butów barefoot to wyjątkowe wyzwanie oraz jak Xero Shoes zmienia podejście ludzi do ruchu i obuwia.
Zapraszamy do lektury – to historia pełna pasji, wyzwań i inspiracji.
Bosa Stópka: Co sprawiło, że zajęli się Państwo produkcją butów?
Steven Sashen: Po trzydziestu latach przerwy wróciłem do biegania sprintem i szybko pojawiły się kontuzje. Po latach frustracji byłem gotów spróbować wszystkiego.
To właśnie bieganie boso uświadomiło mi, że źródłem moich problemów była nieprawidłowa technika – a co więcej, samo bieganie boso tę technikę naturalnie skorygowało. (Kiedy biegniesz boso, zła technika boli, a dobra – po prostu działa.)
Kontuzje zniknęły, poprawiła się moja prędkość, a przez ostatnich 15 lat należę do najszybszych sprinterów w swojej kategorii wiekowej w USA.
Co jednak ważniejsze – zrozumiałem, że naturalna praca stóp to klucz do komfortu, osiągów i ogólnego dobrostanu.
Moje doświadczenia uświadomiły mi coś, co dotyczy niemal każdego: siła stóp i naturalny ruch są podstawą zdrowia i sprawności całego ciała. To prosta zasada: nie używasz – tracisz.

Stopy zawierają jedną czwartą wszystkich kości i stawów w ciele, a pod względem liczby zakończeń nerwowych ustępują jedynie opuszkom palców i ustom.
Gdy ograniczamy ich ruch lub tłumimy sygnały sensoryczne wysyłane z podeszw do mózgu, może to prowadzić do całego wachlarza problemów – od fasciopatii podeszwowej, przez bóle kolan, bioder i kręgosłupa, aż po problemy z mobilnością i równowagą, szczególnie u osób starszych.
Z drugiej strony – kiedy pozwolimy stopom działać w naturalny sposób, wspieramy prawidłowe ustawienie ciała, budujemy siłę i poprawiamy równowagę. A to wszystko prowadzi do zdrowszego i bardziej aktywnego życia.
Chcąc dzielić się korzyściami płynącymi z naturalnego ruchu – ale bez społecznego piętna, jakie często towarzyszy chodzeniu boso – razem z żoną Leną założyliśmy Xero Shoes. Zaczęliśmy od zestawu DIY do tworzenia sandałów barefoot – nowoczesnej wersji konstrukcji, która ma ponad 10 tysięcy lat
Bosa Stópka: Skąd dowiedzieli się Państwo o butach barefoot?

Steven Sashen: Zanim jeszcze ukazała się książka Born to Run, znałem historię Tarahumarów – rdzennych mieszkańców Meksyku, którzy biegają boso lub w prostych sandałach. Kiedy pojawiły się Vibram FiveFingers, zainteresowałem się nimi, ale nie pasowały na moje stopy z palcem Mortona (najdłuższy drugi palec stopy; też jako kształt grecki). Gdyby było inaczej, Xero Shoes pewnie by nie powstało!
Bosa Stópka: Czy produkcja butów barefoot jest bardziej wymagająca niż butów konwencjonalnych? Jeżeli tak, to pod jakimi względami?
Produkcja butów barefoot jest znacznie bardziej wymagająca – i to z trzech powodów.
Po pierwsze, stworzenie buta barefoot wymaga innych procesów produkcyjnych niż standardowe obuwie. Większość fabryk nie chce odchodzić od sprawdzonych schematów, które stosują przy produkcji dla większości marek.
Po drugie – w butach barefoot nie da się ukryć błędów tak, jak w przypadku „zwykłych” butów, gdy fabryka wykonuje np. dolną warstwę, czyli gumową podeszwę zewnętrzną, nie przejmuje się jakością jej górnej powierzchni – bo ta i tak zostanie zaklejona kolejną warstwą.
Tymczasem nasz pierwszy produkt – zestaw DIY do samodzielnego wykonania sandałów barefoot – składał się w zasadzie tylko z tej właśnie podeszwy. Jeśli więc nie została wykonana perfekcyjnie, użytkownik od razu to czuł pod stopą.

Po trzecie – buty barefoot nie zawierają wielu standardowych (i naszym zdaniem zbędnych) elementów konstrukcyjnych, które występują w klasycznym obuwiu. Mowa np. o sztywniku pięty (heel counter), sztywnym nosku (toe puff) czy innych usztywnieniach.
Często, gdy mówimy fabryce, że nie chcemy tych elementów, dostajemy prototyp... z nimi. Bo zakładają, że po prostu nie wiemy, jak „poprawnie” robi się buty.
Zajmuje nam sporo czasu, zanim fabryka naprawdę zrozumie jak i dlaczego tworzymy nasze produkty w taki sposób.
Bosa Stópka: Co jest najtrudniejsze w procesie produkcyjnym butów barefoot?
Steven Sashen: Wszystko, o czym wspomniałem powyżej.
Bosa Stópka: Z jakimi największymi wyzwaniami musiało zmierzyć się kierownictwo firmy w historii Państwa istnienia?
Steven Sashen: Istnieją dwa główne wyzwania.
Po pierwsze – mierzymy się z efektami 50 lat marketingu wielkich firm obuwniczych (albo jak ja ich nazywam: B.S. – Big Shoe (tłum. Wielki But), które przez pokolenia przekonywały ludzi, że potrzebują podparcia łuku stopy, kontroli ruchu i grubej amortyzacji. Problem w tym, że żadna z tych rzeczy nie ma udowodnionej skuteczności – a często to właśnie one powodują problemy, które rzekomo mają rozwiązywać.
Samo zainteresowanie ludzi ideą barefoot i zachęcenie ich do przetestowania Xero Shoes to dla nas prawdziwe wyzwanie marketingowe.
Po drugie – Xero Shoes bardzo szybko się rozwinęło. Każdego roku musimy kupować coraz więcej towaru i zatrudniać coraz więcej ludzi. Lena spędziła mnóstwo czasu na rozmowach z inwestorami i szukaniu finansowania, które umożliwiłoby nam dalszy rozwój.
Bosa Stópka: Jakie aspekty rynku obuwniczego są najtrudniejsze przy sprzedaży butów barefoot?

Steven Sashen: Na początku największym wyzwaniem było radzenie sobie z narracją lansowaną przez B.S. – Big Shoe, czyli wielkie koncerny obuwnicze, które straszyły ludzi, że noszenie butów barefoot prowadzi do kontuzji – mimo że to właśnie „zwykłe” buty są dobrze znanym źródłem urazów.
Potem, mniej więcej rok później, te same firmy wypuściły na rynek tzw. buty barefoot albo minimalistyczne – choć w rzeczywistości takie nie były. Najczęściej były zbyt wąskie i miały zbyt grubą wyściółkę. Dr Irene Davis określiła je mianem „częściowo minimalistycznych” i z jej badań wynika, że to prawdopodobnie najgorszy możliwy wybór.
Wiele osób miało w takich butach złe doświadczenia, co tylko zaciemniło obraz i utrudniło działanie tym z nas, którzy naprawdę tworzą buty, sandały i trzewiki inspirowane ideą barefoot.
Obecnie, wraz z rosnącym zainteresowaniem butami barefoot, pojawia się coraz więcej konkurencji – i bardzo mnie to cieszy, bo konkurencja zwiększa świadomość klientów. Problem w tym, że wielu nowych producentów w praktyce również tworzy buty „częściowo minimalistyczne”, ponownie rozmywając przekaz i wprowadzając zamieszanie wokół tego, czym naprawdę jest obuwie barefoot.
Bosa Stópka: Czy mają Państwo swoje ulubione modele? Co czyni je ulubionymi? Nosicie je na co dzień?
Steven Sashen: Pytasz mnie, które z moich dzieci lubię najbardziej?!
To ja zaprojektowałem pierwszy model Speed Force – i właśnie w nim trenuję i startuję. Często noszę też HFS (to ja nadałem mu nazwę – zainspirowało mnie to, co powiedzieli pierwsi testerzy, kiedy go przymierzyli… może się domyślisz).
Kiedy w Kolorado robi się zimno, a ja wyprowadzam psa, sięgam po nasz wodoodporny śniegowiec – Alpine.
A latem, kiedy nie chodzę boso, zakładam sandały Z-Trail albo Genesis – zależnie od nastroju.
Lena ma większą kolekcję ode mnie i zmienia buty barefoot w zależności od pory roku i okazji. Nosi między innymi: Alpine, Aqua X Sport (jej ulubiony but hikingowy na lato), Cassie, Phoenix, Ridgeway Chelsea, Mika i Tari.

Bosa Stópka: Jaka grupa klientów jest głównym odbiorcą Państwa produktów i dlaczego?

Steven Sashen: Nasze buty barefoot noszą kobiety, mężczyźni, dzieci i całe rodziny.
Wśród nich są zarówno profesjonalni sportowcy i olimpijczycy, jak i tzw. weekendowi wojownicy, którzy chcą poprawić swoją formę, a także osoby z problemami w obrębie stóp, kostek, kolan, bioder czy kręgosłupa, które słyszały, że noszenie butów Xero Shoes i pozwolenie stopom (i całemu ciału) działać w naturalny sposób może im realnie pomóc.
Bosa Stópka: Która z technologii wykorzystywanych przy produkcji jest Państwa ulubioną i dlaczego?
Steven Sashen: Uwielbiam proces formowania podeszwy – od momentu, gdy sterowana komputerowo maszyna zamienia ogromny blok stali w formę, której używamy do produkcji naszych podeszw FeelTrue™, aż po właściwe formowanie gumy: rozgrzane kawałki materiału poddawane są ogromnemu ciśnieniu i temperaturze, tworząc produkt, który wytrzymuje znacznie dłużej niż standardowe podeszwy butów biegowych (tzw. proces wulkanizacji).
Nasze podeszwy objęte są gwarancją na 8 000 kilometrów, podczas gdy według B.S. – Big Shoe buty do biegania trzeba wymieniać już po zaledwie 300 kilometrach

Bosa Stópka: Jakie są Państwa plany na przyszłość?
Steven Sashen: To proste: chcemy tworzyć więcej takich butów, jakich oczekują i potrzebują nasi klienci – i sprawiać, by coraz więcej osób odkrywało komfort, korzyści i przyjemność płynącą z naturalnego ruchu w butach Xero Shoes.
Naszym celem jest po prostu zmienić świat – i sprawić, by obuwie inspirowane ideą barefoot stało się nową normą.